Hermiona kolejny raz szła przez pociąg, natknęła się jednak na Malfoy'a stojącego przy oknie, trzymał w ustach papierosa i szukał zapalniczki w kieszeniach swoich spodni. Gryfonka westchnęła szykując się psychicznie na awanturę. Wyprostowała plecy i podeszła do niego pewnym krokiem.
-Malfoy, w pociągu nie wolno palić. -Przypomniała siląc się na spokój.
Spojrzał w jej stronę, w jego stalowych oczach widniała pogarda i złość. Uniósł brew.
-Odwal się, Granger. Też jestem prefektem.
-To nie znaczy, że możesz robić co chcesz. -Wytknęła mu opierając dłonie na biodrach.
-Mam to w dupie, chcę zapalić i to zrobię. Spadaj, szlamo. -Warknął wyciągając w końcu zapalniczkę.
Wściekła Gryfonka podeszła i wyrwała mu z dłoni zapalniczkę oraz wygrzebała z jego kieszeni paczkę papierosów. Miała po swojej stronie przewagę w postaci zaskoczenia, odsunęła się zanim Ślizgon się zorientował co zrobiła.
-Oddam ci to w szkole.
Prychnął jeszcze bardziej zły i minął ją przy okazji szturchając ją ramieniem. Trochę zabolało, ale nie odsunęła się.
-Zatrzymaj je sobie, już ich nie chcę. Będą całe w szlamie.
Zniknął w swoim przedziale.
Brunetka zazgrzytała zębami i pod wpływem impulsu wyrzuciła własność Malfoya za okno pędzącego pociągu. Niech ma za swoje.
Po godzinie Hermiona w końcu weszła do przedziału i usiadła na swoim miejscu wzdychając ciężko, pół godziny zajęło jej kazanie które wygłosiła pewnym Ślizgonom z 4 roku. W dodatku awantura z Malfoyem zupełnie wykończyła ją psychicznie. Hermiona odsunęła za ucho kilka kasztanowych loków które wpadało jej do oczu, miała już 17 lat, była dorosłą czarownicą i właśnie jechała do Hogwartu na ostatni rok nauki. Przez te 7 lat wyładniała, jej ciemne loki dawały się w końcu jako tako ujarzmić. Jednak ona nie zwracała zbytnio uwagi na to, że stała się obiektem westchnieniem swoich kolegów. Spojrzenie jej czekoladowych oczu skupiło się za oknem na drzewach które mijali, ściemniało się. Ron, Harry i kilkoro innych Gryfonów byli zajęci graniem w karty w innym przedziale.
-Jak tam, Hermiona? Wlepiłaś już komuś szlaban? –Zapytała z cichym śmiechem Ginny siedząc obok panny Granger.
Ginevra była o rok młodsza od Hermiony, rude włosy miała związane w luźnego koka, a jej brązowe oczy śmiały się, gdy patrzyła na przyjaciółkę, kilka piegów zdobiło jej nos. Wsunęła sobie w usta kawałek czekoladowej żaby. Od bardzo dawna była zauroczona w jedynym chłopaku...Nikomu o tym nie powiedziała, ponieważ był to Ślizgon. Blaise. Diabeł. Zabini. Ciemnowłosy grecki Bóg. Bożyszcze nastolatek, podobnie jak Malfoy. Ale byli swoim całkowitym przeciwieństwem. Jak dzień i noc. Diabeł miał czarne włosy, ciemną karnację. Jego oczy miały piękny orzechowy odcień. Smok miał platynowe włosy, stalowe oczy w których ona sama nigdy nie widziała ani grama ciepła.
-Założę się że jak nic kłócili się z tobą że dopiero w Hogwarcie będziesz miała do tego prawo, że niby rok szkolny się nie zaczął.
Hermiona przewróciła oczami prychając niczym zła kotka i sięgnęła po książkę dotyczącą eliksirów.
-Co nie zmienia faktu że przynajmniej kilku postraszyłam i przestali biegać po korytarzu. Nie zgadniesz na kogo wpadłam przy łazience. –Mruknęła Miona kartkując książkę by znaleźć fragment tekstu na którym ostatnio skończyła czytać.
-Malfoy. –Ginny oparła głowę o szybę i splotła dłonie na kolanach.
-Normalnie mam takiego pecha, że już pierwszego dnia musiałam na niego wpadać…-Jęknęła żałośnie Miona.- Jaka szkoda że nie mogę złamać mu tego idealnego arystokratycznego nochala.
-Ej, wyluzuj, chyba nie bierzesz do siebie jego słów, co? –Ginny poklepała przyjaciółkę po ramieniu pocieszająco, a ta tylko westchnęła.
Kiedyś, jeszcze rok temu przytaknęłaby i śmiałaby się z głupoty Malfoya….Jednak od kilku miesięcy, przez rozpoczęciem wakacji przyłapała się na tym jak co raz częściej jej wzrok pada na szukającego Ślizgonów. Na jego jasne włosy, jego piękne stalowo niebieskie oczy, uśmiech... Granger, opanuj się! Warknęła na siebie w myślach. Zapomniałaś już że jego oczy patrzą na ciebie z nienawiścią, a jego usta uśmiechają się, ale z pogardą? Mówiła do siebie. Na jej ustach pojawił się wymuszony uśmiech, przecież nie przyzna się nawet przed Ginny, że każde wyzwisko ze strony Draco i udawanie obojętnej wiele ją kosztowały. To co zaczynała czuć było zakazane. Nie miało sensu i tylko dawało jej ból. Do cholery, jak można zacząć zakochiwać się we własnym wrogu?
-Nie biorę, pewnie że nie. –Odezwała się w końcu Hermiona i udawała że zaczyna czytać.
Ginny dłuższą chwilkę patrzyła na przyjaciółkę nieco zmartwiona, widziała że coś ją gryzie ale nie miała pojęcia co.
***
Draco Malfoy wściekły wrócił do swojego przedziału zamykając z hukiem drzwi, Blaise zaśmiał się kręcąc głową gdy zobaczył minę przyjaciela. Jakby zjadł coś kwaśnego.
-Co jest, Smoku? -Zapytał Zabini wyciągając przed siebie swoje nogi, obok niego siedziała Astoria i kleiła się do niego, on sam pozwalał jej na to.
Dziewczyna sunęła swoimi dłońmi po torsie chłopaka zaczynając powoli rozpinać guziki jego koszuli. Przystojny brunet tylko przewrócił oczami i złapał jej dłonie odsuwając od siebie. Jeszcze czego by pozwolił sobie na to aby ta suka dobierała się do niego w pociągu.
-Wyjdź. –Mruknął, dziewczyna zmrużyła swe ciemne oczy czując odrzucenie i wstała.
Nikt nie śmiał jej rozkazywać, nie takim tonem, nikt oprócz tych dwóch aroganckich Ślizgonów. Obaj byli jednak tak samo dobrze urodzeni jak ona. Nie mogła więc się z nimi ot tak nagle zacząć awanturować. Wśród arystokracji tyko to się liczyło, czysta krew, pieniądze, wpływy i potęga. Rodzina Grenngrass stałaby się jeszcze bardziej potężna po połączeniu z Malfoyami, na przykład. Astoria była piękna, wiedziała o tym. Spojrzała na Dracona i uśmiechnęła się lubieżnie. Astoria była piękna, wiedziała o tym. Spojrzała na Dracona i uśmiechnęła się lubieżnie. Malfoy nie zwracał na nią uwagi, usiadł i zamknął oczy zaciskając palce na powiekach i mamrotał przekleństwa. Że też Granger musiała wpaść na niego akurat wtedy gdy zamierzał zapalić. Jak zwykle zaczęli się kłócić. W dodatku nie mógł nie zauważyć, że wypiękniała przez wakacje. Nie mógł nie wiedzieć jak jej czekoladowe oczy lśniły ze złości. Była cholernie piękna, kiedy się złościła. Miał ochotę wsunąć dłoń w te jej niesforne, ciemne loki i sprawdzić czy są tak samo miękkie na jakie wyglądają. Ale nie mógł tego zrobić.
Astoria wyszła z przedziału wściekła że Draco zupełnie ją ignorował. Zabini wyciągnął z kieszeni małą buteleczkę z Ognistą Whisky, pociągnął spory łyk i podał ją Malfoyowi. Wiedział że przyjaciel tego potrzebuje.
***
Pociąg po kilku godzinach zatrzymał się na stacji przy Szkole Magii i Czarodziejstwa. Uczniowie zaczęli wylewać się tłumie na peron, powstał harmider, każdy przekrzykiwał każdego chcąc odnaleźć w tym tłumie przyjaciół. Hagrid jak co roku przywoływał do siebie wystraszonych pierwszorocznych, Hermiona mu w tym trochę pomagała uspokajając tych co bardziej wystraszonych, z rodzin mugolskich i ciepłym uśmiechem dodawała otuchy. Po godzinie wszyscy znaleźli się w Wielkiej Sali na uczcie.
-Witam w nowym roku szkolnym! -Zagrzmiał ciepły głos profesora Dumbledore.
Momentami bywa chaotycznie, lecz to dopiero twoje początki. Z niecierpliwością czekam na dalszą część historii
OdpowiedzUsuńSuper:) idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Palpitacja! Umieram z miłości... twoje opowiadanie do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńPomysł fajny opowiadanie i fabuła wydają się ciekawe i są wciągające. Jednekże Hermiona zakochująca się tak poprostu w Draco ? no kiepsko mi to brzmi, co innego jakby on ją zmusił do tych wspólnych chwil.
Błędy , literówki i interpunkcyjne. Jedno zdanie pod koniec rozdziału , z perspektywy Malfoy'a. To o Astorii, że jest piękna i że wie o tym i to lubieżne spojrzenie ne Draco. Dwa razy je napisałaś.
Dobra, już skończyłam z tą krytyką.
Życzę weny , czasu i lecę czytać dalej.
Pozdrawiam.