niedziela, 18 grudnia 2016
ROZDZIAŁ 14
Hermiona wyszła wykończona z sali swojego pacjenta, a zaraz za nią Max. Mieli za sobą trudne trzy godziny, podczas której próbowali nie dopuścić do śmierci starszej czarownicy, która zatruła się starym, przeterminowanym eliksirem na porost włosów. Kobieta zapomniała, kiedy go uwarzyła i wypiła aż dwie dawki. Cóż, to mogło się skończyć dla niej znacznie gorzej niż wyłysieniem i utratą wagi. Przeterminowany eliksir zmieniał się w silną truziznę zatrzymującą pracę wszystkich narządów.
-Nie wiem jakim cudem udało nam się ją uratować. -Westchnęła wykończona Hermiona i odsunęła za ucho wilgotne od potu włosy.
Skończyła swój dyżur już cztery godziny temu, ale jak zwykle została na nadgodzinach. Jej szef wyjechał na szkolenie do Włoch na cztery dni, więc mogła sobie na to pozwolić. Nie chciała być sama w domu. Nienawidziła tej ciszy. Pustki. Tęskniła za rodziną, której przecież nie miała, ponieważ nigdy nie odszukała swoich rodziców. Gdy była długo sama, wracała też inna tęsknota.... Malfoy. Kochała go. Po rozmowach z nim obudziło się w niej długo skrywane uczucie i nie potrafiła już, jak dawniej, zakopać swoich emocji głęboko w sobie. W pamięci miała jego stalowe spojrzenie, chłodny dotyk ust, ciepłe dłonie, zapach jego wody po goleniu otulający ją... Tęskniła za nim. Od ich ostatniego spotkania, czyli od pogrzebu Astorii, minęły dwa tygodnie, a on nie dawał znaku życia. Jak dawniej. Ponownie zaczęli udawać, że dla siebie nawzajem nie istnieją. Draco już jej nie potrzebował.
Z ponurych myśli wyrwał ją głos jej przyjaciela, a zarazem kolegi po fachu, Maxa. Ciemnowłosy, były Krukon, spojrzał na nią uważniej. Jego piwne oczy ciepło lśniły, kiedy się do niej uśmiechał. Panna Granger słabo odwzajemniła uśmiech. Pilnie potrzebowała kofeiny. Tak, dwie filiżanki kawy z pewnością postawią ją na nogi. Nie spała prawie dwie doby.
-Przecież pielęgniarka wcześniej podała jej napar ze sproszkowanym rogiem jednorożca. -Powiedział Max i pokręcił głową ze śmiechem. -Naprawdę nie wiesz?
Hermiona zmarszczyła brwi i spojrzała na niego uważniej. Napar ze sproszkowanego rogu jednorożca? Co też on mówił? Już tydzień temu skończyły się zapasy, a szpital nie miał funduszy na zakup kolejnych.
-Przecież ich nie było. Skąd niby wzięła róg?
-Dwa dni temu anonimowy darczyńca wysłał do szpitala 100 rogów. Jesteś w stanie to sobie wyobrazić? Przecież one razem są warte kilkaset tysięcy galeonów! Na pewno wysłał je jakiś bogacz.
Jakiś bogacz? Hermiona zamarła i stanęła jak wryta gapiąc się na Maxa. Domyślała się, kim był ten darczyńca. Malfoy. W końcu powiedziała mu, że mają cięcia budżetowe i zapas się kurczył. Kupił te rogi dla szpitala. Dla.... dla niej? Czy może w jakiś pokręcony sposób pokazał jej, że mimo wszystko dalej mu na niej zależy? Przecież wiedział, ile znaczyła dla niej nauka, praca i pomoc innym. Znał ją.
Odsunęła na bok te myśli, nie chciała niepotrzebnie się łudzić. Nie chciała ponownie pozwolić na to, żeby złamał jej serce. Nie jeszcze raz. Nadal nie mogła się pozbierać po ostatnim razie.
-Hermiona? Wszystko okay? -Zapytał Max i uniósł brew patrząc na jej bladą twarz.
-Bardzo miło z jego strony, naprawdę. -Powiedziała i uśmiechnęła się sztucznie, wyprostowała plecy i dziarskim krokiem udała się w stronę kolejnej sali.
Nagle Max złapał ją za ramię. Panna Granger spojrzała na mężczyznę zaskoczona. Przesunął rękę z jej ramienia na dłoń. Jego uścisk zelżał, ale nie puścił jej dłoni. Była godzina 10 rano, na korytarzu wokół nich kręciło się mnóstwo czarownic i czarodziei, ktoś mógł zobaczyć, jak trzymał jej dłoń, ale Max nie przejmował się tym. Hermiona była w zbyt dużym szoku, żeby sama się odsunąć i uwolnić od jego uścisku. Nigdy na tak wiele sobie nie pozwalał.
-Idź do domu. -Powiedział łagodnie. -Jesteś wykończona, odpocznij.
-Ale trzeba zrobić obchód i....
-Nie, Hermiono. -Przerwał jej i podszedł bliżej niej. -Idź do domu. Świetnie sobie poradzimy bez ciebie.
Max uniósł drugą dłoń i pogłaskał palcami jej policzek. To był miły dotyk. Ciepły. Przyjemny. Nie pobudzał w niej tak gwałtownych uczuć jak Draco, nie sprawiał, że czuła dreszcze rozchodzące się po ciele. Ale mimo wszystko, to ciepło, to było coś, czego nie czuła od lat. Chłód samotności i odosobnienia, które zresztą sama wybrała unikając przyjaciół, zaprowadził ją do tego.
Hermiona kiwnęła głową, nieco sztywno i spojrzała na niego.
-W porządku, pójdę do domu spać. -Powiedziała cicho i spojrzała na ich złączone dłonie, nieco już zakłopotana.
-Kończę dyżur o 18. Czy zjadłabyś ze mną kolację? -Zapytał nie odrywając od niej spojrzenia, ale w końcu puścił jej rękę i odsunął się na krok, dając jej przestrzeń, której potrzebowała.
Hermona odetchnęła głęboko. Puścił ją, tak było lepiej. Ale też z drugiej strony już tęskniła za tym ciepłem. Nie spodziewała się takiego pytania. Czy Max jej się podobał? Musiała się nad tym zastanowić. Był przystojnym mężczyzną, trzy lata od niej starszy, ciemnowłosy szatyn, wysoki, o rozbrajającym uśmiechu i łagodnym spojrzeniu. Dobrze jej się z nim rozmawiało. Mieli te same zainteresowania. Może powinna w końcu wyjść ze swojej skorupy i chociaż spróbować ponownie zapomnieć o stalowym spojrzeniu Draco Malfoya.
-W porządku, możemy zjeść razem kolację. -Powiedziała cicho, ze słabym uśmiechem.
Max uśmiechnął się szeroko, a wjego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
-W takim razie do wieczora, Hermiono. Dobrze się wyśpij.
-Odpocznę. Idź już na obchód, pacjenci czekają.
-Pracowita jak zawsze. -Zaśmiał się cicho. -Już idę.
Odwrócił się na pięcie i poszedł do kolejnej sali. Hermiona skierowała się do swojego gabinetu, żeby się przebrać z szat Uzdrowicielki w zwykłe szaty. Minęła sale, w których znajdowali się poważnie chorzy czarodzieje, którzy byli pod stałym nadzorem Uzdrowicieli. Ci czarodzieje byli w różnym wieku, starsi, młodsi, nawet dzieci. Owszem, magia ułatwiała leczenie ale niestety, na mugolskiego raka nie było żadnego zaklęcia ani leku. Eliksiry jedynie uśmierzały ból i łagodziły objawy. Jak zwykle mijając te sale zastanowiła się nad swoim życiem. Nad tym, co osiągnęła. W życiu zawodowym wiele, naprawdę dużo jak na swój wiek. Ale prywatnym? Nic nie miała.
Weszła do swojego gabinetu z myślą, że przynajmniej postara się coś zmienić. Postara się dobrze bawić na kolacji z Maxem, a jeśli mężczyzna zechce zrobić z tej kolacji randkę, zgodzi się.
Tęskniła za ciepłem. Miała dosyć samotności.
___________________
Jak się Wam podoba rozdział? :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
[SPAM]
OdpowiedzUsuńWitaj! Z przyjemnością chciałabym zaprosić Cię na moje całkiem nowe opowiadanie z gatunku urban fantasy / paranormal romance. Liczę, że wskoczysz na parę chwil i dasz znać, co myślisz o pierwszym rozdziale. Z góry dzięki! :)
Krótki opis: Ellen spotykają ostatnio same tragedie, zginęła osoba, którą kochała najbardziej na świecie. Oddala się od rodziców i sama musi radzić sobie z wszystkimi problemami. Przeprowadzka niczego nie ułatwia. Teraz Ellen będzie zmuszona poukładać sobie życie w nowym mieście, na drugim końcu kraju. Nieoczekiwane wydarzenie zmienia jednak wszystko w wielką tajemnicę. Jej życie wcale nie należy do niej! Czy Ellen Prescoth w ogóle kiedyś istniała? Komu można ufać, a kto jest największym zagrożeniem?
Zapraszam Cię także na moje drugie opowiadanie, jeśli wolisz czytać science-fiction -> oczy-w-ogniu.blogspot.com
Pozdrawiam :)
paranormal romance: Nie Szukaj Siebie
science-fiction: Oczy w Ogniu
Mam zakładkę dla Spamu xD
UsuńMi się bardzo podoba. Jestem ciekawa co będzie dalej :-)
OdpowiedzUsuńHej! Trafiłam na twojego bloga dzięki twojej reklamie na innym blogu i musze ci powiedzieć, że jak dla mnie jest to najciekawszy blog dramione z tych które ostatnio czytałam . Ogólnie nie czytam blogów w całości, przeskakuje z długich obszernych opisów albo dialogów które nie interesują mnie za bardzo do tych ciekawszych, a ten blog jako jedyny przeczytałam od początku do końca nie omijając żadnego słowa jak jedną wciągająca mnie książkę. Kocham tą zakazaną miłość, kiedy ona trwa pomimo wszystko i wszystkich, tą tęsknotę, momenty które zakochani łapią jak motyle wiedząc że ta chwila może być tą pierwsza jak i ostatnią. Tak więc dlatego lubię też świat nocy i pamiętniki wampirów(byłam za deleną ;)) Jak i również podoba mi się jak osoba pod wpływem miłości zmienia się na lepsze, dojrzewa i jest w stanie zrobić wszystko dla drugiej osoby. To takie urocze. Przy tym jak opowiadanie zaskakuje ma cień tajemniczości cuuudo... Co do obecnego rozdziału to bardzo dobrze że Hermiona poznała jakiegoś adoratora teraz pewnie Draco będzie tym drugim jak Hermiona dla niego przedtem, mmm całkiem fajnie. Nie za bardzo podobała mi się rola Hermiony jako ofiary, teraz powinna pokazać pazury i udowodnić Draco, że równie dobrze potrafi grać jak on. Zostaje twoją stałą czytelniczką, pisz częściej ;), Eluenta
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że Ci się podoba :D
UsuńZapraszam na kolejny rozdział ^_^