czwartek, 22 września 2016

ROZDZIAŁ 9

Witajcie!
Mam nadzieję, że każdy zostawi po sobie kilka słów w komentarzu :D
Miłego czytania!

______________________________

Dopiero po dłuższej chwili Astoria przestała się rzucać i odpłynęła w niespokojny sen. Jej zamknięte powieki poruszały się, a jej dłonie lekko drżały. Kwestią czasu było jak ponownie nastąpi atak. Jednak atak czego? Choroby? Opętania? Hermiona musiała to wszystko wiedzieć. Odsunęła na bok te wszystkie gwałtownie emocje jakie poczuła po zobaczeniu Malfoya.Przede wszystkim była Uzdrowicielem i jej obowiązkiem było pomóc swojej pacjentce. Ulżyć jej w bólu. Krew nie przestawała płynąć, ale jeden z Uzdrowicieli już się tym zajął i zaczął rzucać zaklęcia nad nieruchomą czarownicą.

Hermiona wyprostowała się i spojrzała na Draco. Stał w miejscu i dalej trzymał dłonie na nogach swojej żony. Niewiele się zmienił przez ostatnie pięć lat. Jego rysy twarzy nieco się wyostrzyły. Zmężniał. Jego czarna szata była poplamiona krwią, Hermiona machnęła różdżką i plamy zniknęły. Draco nawet nie uniósł brwi. Wpatrywał się w nią tak samo intensywnie jak ona w niego. Oboje w tym samym czasie przypomnieli sobie te piątkowe wieczory spędzane razem. To uczucie jakie kiedyś ich łączyło. Ich zakazany romans. Panna Granger westchnęła i przeniosła spojrzenie z jego oczu na szyję tym samym przerywając kontakt wzrokowy.


-Czy pańska żona zjadła coś zatrutego? Czy może ktoś ją przeklął, panie Malfoy? -Zaczęła zadawać pytania, a jej głos tylko lekko drżał.

Malfoy pokręcił przecząco głową. Zniknęły czasy, kiedy zwracała się do niego po imieniu. Nie mogła też mówić do niego tylko po nazwisku. Nie publicznie. Czuła się dziwnie zwracając się do niego per "panie Malofy". Jednak wiedziała, że przyzwyczai się do tego. Podobnie jak do tej jego nieobecności w jej życiu.


-Nic mi o tym nie wiadomo. -Odpowiedział spokojnym głosem, a ona zacisnęła mocniej palce wokół różdżki.


Tęskniła za nim tak cholernie. Dopiero w tamtej chwili, gdy usłyszała jego głos to do niej dotarło. Wcale nie przestała go kochać, wcale nie przestała tęsknić. Wcale nie wyrzuciła go sobie z głowy. Okłamywała samą siebie zatracając się w pracy, nie miała życia poza szpitalem. Jakoś musiała zapełnić tę pustkę w swoim życiu.


-Proszę opowiedzieć co dokładnie się wydarzyło. -Poprosiła Hermiona i spojrzała na twarz Astorii.

-Wróciłem z pracy koło 20, moja żona zachowywała się dziwnie. Była niespokojna i roztargniona. Nie położyła spać naszego syna Scorpiusa, a zawsze robiła to ona, a nie niania. Jednak zapomniała o tym.


Mieli dziecko. Syna. Ta informacja była dla niej niczym cios w serce. Nawet jeśli miała jeszcze jakąś słabą nadzieję, że być może będzie kiedyś z Draco, ta nadzieja zniknęła. Nie mogła zniszczyć jego rodziny, nie mogła po prostu wejść do jego życia. Miał syna, który miał matkę i to jej potrzebował. Podejrzewała, że może Malfoy nawet zaczął coś czuć do swojej żony. Wydawał się być zmartwiony. Nie wiedzieć czemu to bolało.


-I co było dalej? -Dopytywała cicho panna Granger.


-Poszedłem do swojego gabinetu trochę popracować, usłyszałem nagle głośny wrzask dobiegający z sypialni. To wtedy zaczął się atak. Zaczęła rzucać się na łóżku i krwawić. Wezwałem Uzdrowicieli. Nie mam pojęcia co jej się stało. Jadłem to samo co ona i Scorpius. Moje skrzaty domowe przyrządziły posiłek. Wątpię aby go zatruły, są mi lojalne.

Hermiona nigdy nie zrozumie dlaczego skrzaty dawały są tak pomiatać i lubiły służyć. Pamiętała o tym jak kiedyś założyła WESZ. Skrzaty zamiast okazać wdzięczność tylko się na nią obraziły i Zgredek musiał sam sprzątać wieżę Gryffindoru. Na wspomnienie zmarłego przyjaciela zakuło ją w sercu. Podczas minionej wojny straciła wiele bliskim osób. Spojrzała w końcu na Draco i zauważyła, że nie odrywał od niej spojrzenia. Nie wiedziała o czym myślał, ale dałaby wiele aby się dowiedzieć.


-Ile lat ma pański syn? -Zapytała, chociaż nie powinna.


Ta wiedza nic nie wnosiła do diagnozy i nie powinna pytać o takie rzeczy podczas wywiadu. Jeden z Uzdrowicieli, Max, spojrzał na nią znad głowy Astorii i zmarszczył brwi. Hermiona go zignorowała.


-Niedawno skończył cztery. -Odpowiedział z chłodną uprzejmością Malfoy. -Co to ma do rzeczy, Uzdrowicielko Granger?

A więc poruszyła w nim jakąś wrażliwą nutę, skoro przeszedł na tryb obronny. Hermiona doskonale o tym wiedziała, znała go na tyle dobrze aby to wyczuć. Draco kochał swojego syna i nie chciał aby go w to mieszała. Pokiwała głową dając mu subtelny znak, że zrozumiała. Malfoy nieco się rozluźnił ale jego spojrzenie dalej było zimne, lodowate.

-Chcę wykluczyć zatrucie innego członka rodziny. Gdyby jedzenie było zatrute to pański syn by tego nie przeżył, oboje widzimy co się dzieje z pańską żoną.


Astoria ponownie zaczęła się wybudzać, jej dłonie i nogi zaczęły drżeć, kiedy odzyskiwała przytomność. Krew znowu zaczęła płynąć. Max natychmiast skupił się na rzucaniu zaklęć, ale były one za słabe. Potrzebował wsparcia innych Uzdrowicieli, żeby wzmocnić działanie zaklęć.


-Czy jest jeszcze coś co powinniśmy wiedzieć? -Zapytała Hermiona i patrzyła na niego uważnie, jakby chciała zobaczyć czy skłamie.

To nie miało sensu. I tak by nie rozpoznała czy łgał. Malfoy był mistrzem w oszukiwaniu i kręceniu. Jednak to było instynktowne. Zawsze próbowała wyciągnąć od pacjentów i ich rodzin prawdę, nawet najbardziej dla nich krępującą. Wtedy mogła lepiej dobrać leczenie. Usłyszała zbliżające się kroki. Nadchodziła pomoc w postaci innych Uzdrowicieli i zapewne księży. Pielęgniarka wykonała prośbę Hermiony.


-W porządku. To wszystko co chciałam wiedzieć, panie Malofy. Może pan już wyjść. Damy znać jeśli tylko czegoś się dowiemy. -Obiecała Hermiona.

Jasnowłosy mężczyzna pokiwał głową i wyszedł z sali, w drzwiach minął się z pielęgniarką. Za nią do środka weszło czterech Uzdrowicieli i ksiądz.


Drzwi zamknęły się za tym ostatnim i Draco został sam na korytarzu. Zza drzwi dochodziły do niego krzyki i szloch jego żony. Czuł wyrzuty sumienia, ponieważ właściwie to niewiele go to obchodziło. Tolerował ją, nawet nie tyle co lubił. Irytowała go na każdym kroku. Była matką jego ukochanego syna i za to ją szanował. Scorpius ją kochał i byłby załamany gdyby coś jej się stało, dlatego zamierzał tam sterczeć i dopilnować, żeby Astoria uzyskała jak najlepszą opiekę medyczną.


Hermiona była najmądrzejszą czarownicą jaką znał. I najbardziej utalentowaną.

Zacisnął dłonie w pięści i przymknął na chwilę oczy na wspomnienie twarzy ciemnowłosej kobiety. Była w małym szoku, kiedy go ujrzała. On zresztą też, ale w porównaniu do niej potrafił to ukryć pod maską obojętności.


Był na siebie wściekły, ponieważ był bezradny wobec tego co do niej czuł. Ostatnie kilka lat spędzał na pracy, spędzaniu czasu z synem i na piciu ognistej whisky. Zatapiał smutki w alkoholu. W tym nienawiść do swojego ojca i tęsknotę za Granger. Nie miał pojęcia, że był zdolny do takiego uczucia dopóki ona nie weszła do jego życia. Kochał ją, po prostu. Uświadomił sobie, że nie przestanie. To trwało już pieprzone pięć lat i dalej na samo wspomnienie uśmiechniętej Gryfonki miękło mu serce. Ani on ani Astoria nie byli szczęśliwi w tym małżeństwie. Młoda pani Malfoy szybko zrozumiała, że Draco kłamał podczas oświadczyn i podczas przysięgi małżeńskiej. Wcale mu na niej nie zależało. Jednak nigdy nie odkryła całej prawdy. Nie wiedziała o przysiędze jaka go obowiązywała. Draco był sukinsynem i był okrutny, ale nie aż tak. Przez Granger zmiękł, mały Scorpius także miał w tym udział. Udawali szczęśliwych przed synem, który jak na czteroletniego chłopca był naprawdę inteligentny. Oboje chcieli aby miał szczęśliwe dzieciństwo, nie to co oni. Ich rodzice wpajali im do głowy bzdury o czystości krwi, karali ich równie srodze. Ani Draco ani Astoria nie chcieli tego samego dla Scorpusa. Jedynie w tym się zgadzali. Wszystkie inne kwestie kończyły się awanturą. Nie wiedzieli, że Scorpius doskonale wiedział, że jego tata i mama często na siebie krzyczeli. Słyszał to wszystko. Uważał, że to z jego powodu tak się dzieje. Starał się być grzeczny, żeby nie denerwować rodziców ale to nie dawało efektu.

Nagle z rozmyślania wyrwał Draco głos otwieranych drzwi. Z sali wyszła Hermiona. Blada i roztrzęsiona, jakby to co widziała mocno na nią wpłynęło. Mężczyzna dopiero wtedy zorientował się, że któryś z Uzdrowicieli rzucił zaklęcie wyciszające na salę. Nie słyszał nic. Hermiona stała przed nim i patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami.

-Panie Malfoy....-Zaczęła słabym głosem. -Czy zdradzał pan żonę? Po ślubie?

Dodała pospiesznie ostatnie pytanie, żeby się sprecyzować. Draco zmarszczył brwi i pokręcił przecząco głową. Był zaskoczony pytaniem.


-Nie. -Odparł zgodnie z prawdą.


Hermiona westchnęła i oparła się o ścianę jakby stanie sprawiało jej zbyt duży kłopot. Zeszło z niej napięcie i zaczęła głębiej oddychać. Odsunęła drżącą dłonią zabłąkane loki, które wymknęły się z jej koka.


-Podejrzewam, że tutaj chodzi o ten kontakt zawarty pomiędzy pańską rodziną i rodziną pańskiej żony. -Zaczęła mówić cicho. -Czy jest tam zawarta informacja co się wydarzy, gdy dojdzie do zdrady po zawarciu małżeństwa?


Draco spojrzał na nią i zmarszczył brwi. Astoria go zdradziła? Myślał, że była w nim zakochana. Widocznie się mylił. Albo zwyczajnie jego obojętność w końcu zgasiła w niej wszystkie uczucia jakie do niego żywiła.

-Nie pamiętam, nie czytałem go od lat. -Przyznał. -Czy powiedziała pani reszcie Uzdrowicieli o swoich podejrzeniach?


Pokręciła przecząco głową, co przyjął z ulgą. To byłby skandal gdyby informacja o jego zaaranżowanym małżeństwie dotarła do prasy. Był politykiem, jego wrogowie mogli sięgnąć po tę plotkę aby spróbować zniszczyć jego wizerunek w oczach czarodziei. Pracował latami aby być postrzegany jako surowy ale uczciwy czarodziej. Nie był rasistą, pracował z czarodziejami czystej krwi jak i z wilkołakami. Nie miał z tym problemu. Plotka mogłaby zniszczyć to wszystko.


-Powiedziałam im tylko, że muszę sprawdzić informację o jednej z klątw. Objawy są podobne....Muszę przeczytać ten kontakt, panie Malfoy. Jak najszybciej. Czas ucieka, a z pańską żoną jest coraz gorzej. Dopóki nie dowiemy się co jej jest nie będziemy mogli jej pomóc. Zaklęcia powstrzymujące krewienia i ból działają coraz słabiej.

Malfoy pokiwał głową.


-Mam kontrakt w Malfoy Manor. Teleportuję się tam i wrócę za kilka minut.

-Dobrze, proszę się pospieszyć.


Draco odwrócił się i poszedł w kierunku wyjścia. Nie mógł się teleportować bezpośrednio ze szpitala, musiał wyjść na zewnątrz.

Hermiona patrzyła za nim z niepokojem. Miała nadzieję, że nie skłamał w kwestii zdrady. Jeśli ją oszukał, a jej podejrzenia okażą się trafne to jego czekała ta sama agonia i powolna śmierć w męczarniach jak Astorię.

6 komentarzy:

  1. Wow napiszę tylko tyle reszyę komentarza dodam po szkole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział znowu bardzo smutny. Hehe Astoria zdradziła Malfoy'a. Szkoda mi jedynie Scorpiusa przez co nie do końca chcę aby ona umarła. Zaskoczyło mnie to z jaką chłodną powinnością Hermiona potraktowała Smoka. Bardzo podoba mi się jak oddajesz uczucia bohaterów. Czekam na wystąpienie Zabiniego i życzę dużo weny

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za Twój komentarz :D Cieszę się bardzo, że podoba Ci się ta historia ^_^ Niedługo kolejny rozdział, Zabini wkrótce także się pojawi ;)
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  2. Coraz ciekawsze rozdziały. Nie mogę się doczekać następnych.:-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!
    Czujesz, że twoja praca nie cieszy się uznaniem? W jakimś stopniu czujesz się niedowartościowany i chcesz to zmienić? Dobrze trafiłeś. Zachęcam cię do zapoznania się z ofertą, którą kieruję do ciebie.
    Zgłaszając bloga do katalogu tylko zyskujesz! Nie liczy się to, że dopiero zaczynamy. Liczą się przede wszystkim ludzie i atmosfera, którą tworzą.
    Zapraszam!
    katalog-hogwartu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystko cacy, rozdziały ciekawe ale na Merlina, po co ksiądz? Toż to magiczny świat.

    OdpowiedzUsuń