sobota, 5 listopada 2016

ROZDZIAŁ 13

Mam nadzieję, że każdy czytelnik zostawi po sobie kilka słów w komentarzu :D  
________________________________

Hermiona wróciła jadalni akurat jak Scorpius skończył jeść. Dopił swoją herbatę i zszedł z krzesła. Wytarł umazaną buzię o rękaw swojej piżamy, a Hermiona nie mogła nawet go o to skarcić. Był zbyt uroczy. Poza tym to tylko piżama, zwyczajnie można by było ją uprać, albo wyczyścić za pomocą kilku prostych zaklęć domowych. Skrzaty na pewno miały opanowane tego typu zaklęcia do perfekcji, biorąc od uwagę fakt, jak szybko dzieci brudziły ubrania podczas posiłków czy zabaw. 

-Tata pojechał już do pracy? -Zapytał Scorpius patrząc na Hermionę i uśmiechnął się szeroko.

-Tak, Scor. Zostaliśmy sami.  
Panna Granger poczuła jak coś ściska ją za gardło. Malec nie miał pojęcia, gdzie pojechał jego tata. Nie wiedział, że pojechał towarzyszyć swojej żonie, a jego matce, w ostatniej podróży. Pogrzeb miał niedługo się zacząć. Hermiona nie wiedziała jak by postąpiła na miejscu Draco, gdyby była w jego sytuacji. Raczej powiedziałaby dziecku o śmierci drugiego rodzica. Jednak nie zamierzała się nad tym zastanawiać. To była decyzja Malfoya. 

-Super! Pobawimy się w jednorożce i centaury!
Hermiona spojrzała zaskoczona na chłopca. Nie znała tej zabawy, no ale cóż, wychowała się w końcu jako mugolka, a nie czarownica. Najwyraźniej mali czarodzieje mieli inne zabawy.

-Nie znam tej zabawy, Scor. -Przyznała i posłała mu lekki uśmiech.

-Nie szkodzi! Nauczę cię wszystkiego! -Zapewnił z entuzjazmem chłopiec i złapał ją za rękę, zaczął ciągnąć ją w stronę schodów. -Chodź do mojego pokoju! Muszę najpierw dać ci róg, a potem wszystko ci wyjaśnię.

-Róg? -Powtórzyła panna Granger.- Róg jednorożca?
Scorpius kiwnął głową i uśmiechnął się jeszcze szerzej, zaczęli wchodzić po schodach na piętro, gdzie znajdowała się sypialnia małego Malfoya.

-Dokładnie! Będziesz jednorożcem! Mam taki prawdziwy róg!

Czarownica zdębiała. Malfoy dał swojemu synowi prawdziwy róg jednorożca?! Czy on nie zdawał sobie sprawy z tego, jaką moc posiadał ten przedmiot? Rogi jednorożców były bardzo rzadko spotykane i cenne. Można je było zdobyć tylko po śmierci tego pięknego zwierzęcia. Były długowieczne, więc był z tym kłopot. Oczywiście można było zabić jednorożca, ale każdy, kto tego dokonał był przeklęty na wieki. Nie można było zranić jednorożca bez konsekwencji, nie mówiąc już o zabiciu go.

-Prawdziwy? -Zapytała słabym głosem i weszła do pokoju Scorpiusa.

W głowie już widziała lecznicze eliksiry, do których stworzenia był potrzebny sproszkowany róg jednorożca. Widziała co można było z nim zrobić. Ilu ludziom pomóc. Szpital ostatnio ciął koszta i Hermiona nie miała tyle tego składnika, ile potrzebowała, żeby warzyć potrzebne eliksiry. Jej zapas malał w drastycznym tempie i nic z tym nie mogła zrobić. Odkąd odrzuciła ofertę pracy w Ministerstwie była mniej poważana wśród czarodziei. Oczywiście głównie przez polityków i ludzi wpływowych. Zwykli czarodzieje podziwiali Hermionę i uważali ją za idealny wzór do naśladowania. Sława nie uderzyła jej do głowy. Jednak minusem tego był fakt, że nie miała wiele do powiedzenia w Ministerstwie.

-Oczywiście. Przecież nie pokazałbym ci jakiegoś z papieru. -Oznajmił mały Malfoy i podszedł do swojej komody, w której widziała różne zabawki.

Panna Granger rozejrzała się po pokoju chłopca. Był przestronny i jasny. Ściany były w kolorze jasno niebieskim, miały kolor nieba. Namalowane na nich chmury jeszcze bardziej sprawiały, że miało się wrażenie latania w chmurach. Łóżko chłopca miało kształt Statku, który miał nawet maszt. W kącie stała mała miotła, oraz dwa kafle, jak podejrzewała. Nigdy nie interesowała się quidditchem, ale Draco  Malfoy najwyraźniej zaraził swojego syna miłością do tej gry. 
Scorpius nagle wyjął z komody długi, srebrny róg. Hermiona już była w stanie uwierzyć, że naprawdę jest prawdziwy, kiedy nagle z rogu dało się usłyszeć rżenie konia. Kobieta zamrugała gwałtownie z zaskoczenia. To była zabawka. 

-Zobacz, prawdziwy! Możesz dotykać, nie popsuje się. I nawet wydaje z siebie dźwięki jak prawdziwy jednorożec. -Oznajmił zadowolony Scorpius i pokazał jej róg.  -Jest zaczarowany, możesz przyłożyć go sobie do czoła, nie spadnie. Musisz potem sama go zdjąć.

Hermiona zaśmiała się cicho i wzięła od niego róg.

-Rzeczywiście, prawdziwy róg.

-Tak, ale nie taki prawdziwy, że prawdziwy. Nie pochodzi od prawdziwego jednorożca, wiesz? Tylko nie mów tacie. On nadal uważa, że to taki od jednorożca. -Wyszeptał konspiracyjnie Scorpius.

Hermiona stłumiła śmiech i spojrzała na niego z ciekawością.  Nie wierzyła  w to, że Draco nie rozpoznałby zabawki. Był świetnym czarodziejem. Miał doskonałe wyniki w szkole, niewiele gorsze od niej na Owutemach, rzecz jasna w tych egzaminach, które zdawał razem z nią. Ona oczywiście podjęła się zdania znacznie większej ilości egzaminów, niż musiała. Nauka sprawiała jej prawdziwą przyjemność, po prostu. 

-Tak? A dlaczego nie powiedziałeś mu prawdy? Skąd go masz?

-Mama mi kupiła. Wymyśliłem tę zabawę z tatą, poprosiłem więc mamę, żeby kupiła róg. -Wyznał z szerokim uśmiechem. - Na początku chciałem, żeby kupiła mi taki od jednorożca, ale powiedziała, że takie rogi są przeznaczone tylko do czynienia dobra, a nie do zabawy i że są bardzo rzadkie. Uznałem więc, że wystarczy mi taki zaczarowany. Jest nawet fajniejszy, bo gra. Tata zapytał, czy jest prawdziwy, powiedziałem, że tak. Nie chciałem go zasmucić. Sądzę, że chciał mieć prawdziwy do zabawy.-Powiedział z poważną miną. - To jest sekret mój i mamy. Teraz też twój. Nie powiesz tacie? Mama nie powie.

Hermiona zmusiła się do uśmiechu. Udawanie przed chłopcem, że jego mama żyła było znacznie trudniejsze, niż mogłaby przypuszczać. Była Gryfonka kiwnęła głową, z poważną miną. Starała się, żeby malec nie wyczytał w jej oczach jej smutku. Był spostrzegawczy, cóż, w końcu był synem Ślizgonów.

-Obiecuję, że mu nie powiem. -Obiecała i poczochrała jego jasne włosy. -Jednak zanim zaczniemy się bawić musisz umyć zęby i się ubrać. Nie możesz cały dzień chodzić w piżamie, Scor. Chociaż muszę przyznać, że jest bardzo ładna. Też lubię hipogryfy.

-Mogę ubrać kostium centaura? Mogę? -Zapytał, a jego szare oczy zaiskrzyły się w podekscytowaniu.

Czarownica zaśmiała się cicho widząc jego entuzjazm i kiwnęła głową. Jak mogłaby mu odmówić, kiedy tak na nią patrzył? Poza tym cały czas miała w głowie obraz jego umierającej matki. Chciała wynagrodzić mu to, że nie zdołała jej uratować.

-Pewnie. Jestem ciekawa jak ten kostium wygląda.

Scorpius podszedł do swojej szafy i zaczął w niej grzebać szukając swojego kostiumu.

-Więc zabawa polega na tym, że jesteś jednorożcem i ukrywasz swoje legowisko, gdzie są małe jednorożce. Ja, jako centaur, mam za zadanie znaleźć to legowisko i ciebie. Musisz się przede mną ukrywać i jednocześnie szukać klucza do celi, w której trzymam inne jednorożce. Kiedy cię znajdę zabiorę ci róg i tracisz moc czyli przegrywasz. Jeśli znajdę legowisko z małymi jednorożcami.... 
-Scorpius na chwilę przestał szperać w szafie i wskazał na swoje pluszaki.  -Czyli moje miśki, to wtedy one stają się moimi pomocnikami. Kilka miśków dam do celi, która jest na moim łóżku. Kluczem będzie mój złoty znicz. Gdzieś go schowam.

Musiała przyznać, że Scor był pomysłowy. Miał bujną wyobraźnię. Nieźle wymyślił całą zabawę, przypominała coś na kształt mugolskiej gry w chowanego. Tam także musiała się ukrywać. Nagle Scorpius z triumfalnym okrzykiem wyjął kostium. Najpierw założył zwykle spodnie i koszulkę, a potem do spodni przyczepił dwie pary końskich nóg, które wyglądały jak żywe.

-Jestem centaurem! -Zawołał i wyjął miecz z szafy wraz z pasem. Przyczepił sobie miecz do pleców. -Załóż swój róg.

Hermiona zrobiła to i przyłożyła róg do czoła, zabawka cicho pyknęła i przywarła do jej skóry. Dziewczyna poruszyła głową, ale róg nie odpadł.

-To teraz się chowaj i weź kilka misiów do legowiska.
Panna Granger z lekkim uśmiechem wzięła trzy misie i wyszła z pokoju małego Malfoya. Na korytarzu starała się nie rozmyślać o przeszłości, o tym, że kiedyś tymi korytarzami chodził sam Lord Voldemort. I Bellatrix Lestrange. Hermiona bezwiednie potarła swoją bliznę i pokręciła głową. Miała nadzieję, że z czasem ponure wspomnienia przestaną tak często ją nawiedzać. Z tą myślą zabrała się za szukanie dobrej kryjówki oraz legowiska dla swoich miśków.
                                                                                   ***
Draco przyjechał o 15. Wszedł do domu z ponurą miną, naprawdę ten dzień był koszmarny. Po pogrzebie udał się na stypę, którą zorganizował Blaise wraz z Ginny. I w tej kwestii przyjaciel go nie zawiódł, wziąć na siebie całą organizację pogrzebu i tego ponurego przyjęcia. Kiedy tylko przekroczył próg domu przed nim pojawił się Grzybek. Ukłonił się nisko.

-Grzybek pamięta o wzięciu płaszcza. Czy pan da Grzybkowi swój płaszcz? -Zapytał uprzejmie skrzat.

Draco bez słowa oddał mu swój płaszcz. Był w kiepskim nastroju, nie chciał się wyżywać na skrzacie. Jedyne czego chciał to spokój i ognista whisky. Najpierw jednak musiał pożegnać się z Hermioną. Na myśl o niej zacisnął zęby. Pogrzeb, stypa i jeszcze Granger. Naprawdę ten dzień był dla niego ciężki. Poszedł do pokoju Scorpiusa, z oddali słyszał już miękki, ciepły głos Hermiony. Wszedł do pokoju swojego syna i zamarł. Na łóżku siedział Scorpius w stroju centaura, a obok niego siedziała Hermiona, miała na kolanach książkę i czytała mu jedną z bajek.  Jednak to, co najbardziej go zaskoczyło to róg. Hermiona miała przyczepiony do czoła róg jednorożca, który kupiła dla ich syna Astoria. W życiu nie spodziewał się zastać Granger w takim wydaniu.

-... "Ale wolę pracować sam" powiedział głośno oburzony Chris. "Dlaczego muszę pracować z nim?" zapytał wskazując na Tima. ...

Bajka o przyjaźni, przypomniał sobie natychmiast Draco. Chris i Tim się nie lubili, ale potem obaj pojechali do szkoły dla czarodziei i musieli razem pracować nad eliksirem przeciw smutkowi. Bajka z morałem, że praca zespołowa jest często lepsza i nie należy być egoistą. Na końcu Chris i Tim zostają przyjaciółmi. Draco stał oparty o drzwi i słuchał bajki, ani Hermiona ani Scorpius go nie zauważyli. Jego syn wpatrywał się w Hermionę ze skupieniem.
Obaj Malfoyowie słuchali, kiedy Hermiona czytała na głos bajkę. W końcu po dłuższej chwili Hermiona zamknęła książkę.

-I koniec. -Powiedziała Hermiona z lekkim uśmiechem. Uniosła głowę i dopiero wtedy ujrzała Draco.  -O, pan Malfoy.... Kiedy pan wrócił?

Jej policzki przybrały różowy kolor, kiedy zarumieniła się zakłopotana. Zdjęła z czoła róg i położyła go na łóżku, podobnie jak książkę.

-Tata! -Zawołał Scorpius z szerokim uśmiechem i zeskoczył z łóżka, pobiegł do swojego ojca i przytulił się do niego. -A wiesz, że Miona przegrała?! Znalazłem ją! Centaury górą!

-Wróciłem niedawno, miałem jednak okazję wysłuchać połowę bajki.
Draco uśmiechnął się nieznacznie wiedząc, że Hermiona po prostu dała mu się znaleźć. Wziął na ręce swojego syna, a potem spojrzał na nią. Kobieta wstała z łóżka i przesunęła dłońmi po swoich spodniach wygładzając je.

-Będę się już zbierała,na pewno chciałby pan spędzić trochę czasu ze swoim synem. Do zobaczenia Scorpius, cieszę się, że mogłam cię poznać. -Powiedziała panna Granger i posłała chłopcu lekko uśmiech. 

-Było fajnie! Przyjdziesz jeszcze kiedyś do mnie? -Zapytał malec i spojrzał na swojego ojca mocniej się do niego przytulając. -Przyjdzie? Tato?

-Zobaczymy, może kiedyś tak. -Odpowiedział wymijająco Draco i postawił syna na nogach. -Muszę porozmawiać z panną Granger, Scor.... Przebierz się, dobrze? Zaraz przyjedzie wujek Blaise. Zagramy w quidditcha.

-Naprawdę? Super! -Zawołał radośnie Scorpius i pobiegł do szafy, żeby wyjąć ubrania do gry.
Draco i Hermiona wyszli na korytarz. Stali w półmroku i patrzyli na siebie chwilę w milczeniu. Mężczyzna zastanawiał się, czy Hermiona czasami wspominała te kilka tygodni ich romansu. On wspominał.

-Jak minął pani dzień? -Zapytał uprzejmie przerywając tę ciszę.

-Scorpius jest bardzo energicznym, małym chłopcem. Kiedy pokazywał mi róg przez chwilę myślałam, że jest prawdziwy. -Przyznała i uśmiechnęła się słabo. - Sądzi, że pan nie wie, że jest nie jest prawdziwy, w co szczerze wątpię. Obiecałam, że panu nic nie powiem, cóż, wygadałam się. Proszę mu tego nie mówić.

Kąciki ust Draco zadrżały i po chwili na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech.

-Nie powiem mu, że ma pani długi język. -Zapewnił. -Nie wątpię, że pewnie od razu pani zauważyła, że jest sztuczny. Musi pani często widzieć takie rogi w swojej pracy.

Hermiona skrzywiła się nagle, a on zmarszczył brwi nie rozumiejąc jej reakcji. Milczał wiedząc, że jego była kochanka i tak zaraz mu powie dlaczego była niezadowolona. Nie umiała długo trzymać dla siebie swoich myśli.

-W ciągu ostatnich kilku miesięcy nie. Minister uznał, że szpital nie potrzebuje takiego budżetu i są cięcia. Nie mamy wystarczającej ilości tak rzadkich składników do eliksirów, jak właśnie na przykład róg jednorożca. Zapasy nam się kończą, a dyrektor szpitala nic nie może zrobić na brak funduszy. 
-Potarła dłonią swoje włosy i uśmiechnęła się zakłopotana tym jak się rozgadała. -Ale po co ja panu o tym mówię.... No nic, będę się już zbierała. Trafię sama do wyjścia. Do widzenia, panie Malfoy.

-Do widzenia, panno Granger, -Odpowiedział cicho i patrzył jak dziewczyna kieruje się do schodów, po chwili zniknęła na parterze, a kilka sekund później usłyszał odgłos zamykanych drzwi.  Wyszła.

2 komentarze:

  1. Kolejny wspaniały rozdział.
    Powoli nadrobiłam pierwsze 5 rozdziałów i wciąz nie mogę wyjść z podziwu.
    Wielka szkoda, że są takie krótkie.
    Relacja Hermiony i Scorpiusa jest bardzo ciepła i podoba mi się.
    Szkoda tylko jakoś Draco mam wrażenie, że ma dziwne kłopoty z ogarnięciem wszystkiego.
    Sama nie wiem ale moje własne uczucie.
    Osobiście czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.

    p.s. w wolnej chwili nieobowiązkowo zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej hej hej właśnie tu trafiłam i w godzinę nadrobiłam zaległości. 😉 Świetny rozdział, weny życzę i czekam na kolejny 😁

    OdpowiedzUsuń