sobota, 4 kwietnia 2015

ROZDZIAŁ 4

Chciałabym poprosić wszystkich czytelników o komentowanie. Chcę wiedzieć czy ktoś w ogóle to czyta i czy Wam się podoba ;)  Poza tym komentarze dodają zastrzyku energii i aż chce się pisać ;)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

 ___________________________________________________________


-Jesteś idiotą, Malfoy! -Warknęła Hermiona wchodząc wściekła do pokoju życzeń w piątkowy wieczór. Ślizgon stał przy kominku nadal mając na sobie szkolną, czarną szatę. Spojrzał na nią i westchnął zirytowany domyślając się już o co jej chodziło. Ściągnął szatę przez głowę i rzucił ją na kanapę, przez chwilkę zapomniała jak się mówi widząc, że miał na sobie jedynie spodnie i zwykłą, czarną ale bardzo przylegającą do jego ciała koszulkę. Wyraźnie podkreślała jego mięśnie na ramionach i torsie. Malfoy tego nie zauważył, dzięki Bogu, i oparł się o ścianę splatając ramiona na torsie. Odwróciła spojrzenie starając się nie myśleć o tym, że od tego spojrzenia stalowoniebieskich oczu miękły jej kolana. Przypomniała sobie, że od dwóch dni zaczął umawiać się z Astorią i cóż, oficjalnie stali się parą. Dowiedziała się tego od Ginny, która od miesiąca spotykała się z Blaise, najlepszym przyjacielem Draco. Na razie byli tylko na etapach randek, nic poważnego, Ruda była podejrzliwa i ostrożna, cóż, w końcu Zabini był Ślizgonem.
-Nie mogłem powiedzieć, że jesteś niewinna, Granger. -Powiedział unosząc brew.-Snape od razu by się domyślił, że coś się pomiędzy nami zmieniło. Od razu wypaplał by to mojemu ojcu.
-Ale mogłeś chociaż potem pomóc mi z tymi włosami! -Zawołała przypominając sobie jak ciężko było jej znaleźć na to zaklęcie, nawet z pomocą Harry'ego i Rona. 
-Po co? Jesteś najlepszą uczennicą w Hogwarcie, wiedziałem, że dasz sobie radę, Granger.
Potem posłał jej ten swój półuśmieszek pewny, że mu odpuści. Jeszcze czego.
Wyciągnęła z kieszeni spodni fiolkę z eliksirem zmieniającym kolor włosów na wściekle pomarańczowy. Była jednak na tyle łaskawa, że nie zmieniał zapachu. No dobra, zwyczajnie uwielbiała zapach Malfoy'a... I póki miała okazję być tak blisko niego to chciała go czuć. Była masochistką, ot co. Podeszła do niego z zamiarem oblania jego włosów, ale widząc w jej dłoni fiolkę od razu odsunął się w bok i złapał jej dłoń zanim zdążyła ją przechylić i wylać eliksir. 
Przyciągnął ją do siebie unieruchamiając jej dłoń pomiędzy nimi. Nagle uderzył w nią jego zapach... Dym papierosowy wymieszany z wonią jego perfum i z czymś w rodzaju czekolady. Czuła ciepło bijące od jego ciała. Tak łatwo by jej było stracić dla niego głowę. Wolała nie myśleć, że właściwie to już tak się stało. Merlinie, miał już dziewczynę! Mało tego, miała zostać jego żoną. Nie mogła sobie pozwolić na przywiązanie się do niego. Niepotrzebnie zgodziła się na piątkowe spotkania, gdyby ją nienawidził to byłoby jej łatwiej trzymać się z daleka. 
-Nie radzę, Granger. -Szepnął z ustami przy jej uchu. -Będę bardzo, bardzo zły jak mnie tym oblejesz.
-Hmm...-Mruknęła nic nie mówiąc, była pewna, że zadrżałby jej głos. 
Malfoy przesunął dłonią po jej brzuchu, a ona wstrzymała oddech. Wyciągnął z jej dłoni fiolkę i odsunął się z uśmiechem pełnym zadowolenia. Spłonęła rumieńcem widząc w jego oczach, że doskonale zdał sobie sprawę jak na nią działał. Nie dobrze. Bardzo niedobrze.
-A teraz bądź grzeczną dziewczynką, Granger i przeproś. 
Zmarszczyła brwi momentalnie przytomniejąc. 
-Co takiego?! 
-Chciałaś mnie oblać tym świństwem. Przeproś. 
-Nie ma mowy! To ty powinieneś przeprosić mnie za brak pomocy! -Oznajmiła oburzona jego zarozumialstewm. 
Chociaż była już do tego przyzwyczajona, to nie znaczyło, że łatwo to znosiła.  
-Nie. -Powiedział i podszedł do kominka, rzucił fiolkę w ogień i patrzył jak płonienie pochłonęły eliksir. 
-Arogancki dupek. -Mruknęła pod nosem i usiadła na kanapie podciągając kolana pod brodę. Owinęła dłonie wokół swoich nóg. 
-Słyszałem to, Granger. 
Nadal patrzył się w ogień. 
-I dobrze, miałeś słyszeć. Warzyłam ten eliksir dwa dni. Musiałam pilnować ognia. 
W końcu na nią spojrzał, w jego oczach lśniło rozbawienie. Przeszło jej przez głowę, że tak właściwie to nigdy nie widziała śmiejącego się Malfoy'a. Była ciekawa jaki miał śmiech. Obrała sobie za cel to sprawdzić. 
-Aż dwa dni poświęciłaś na swoją zemstę? Czuję się zaszczycony, Granger. 
Przewróciła oczami. 
-Malfoy jest zaszczycony moją uwagą? Świat się kończy!
Ponownie się uśmiechnął, nieco bardziej tajemniczo. Zaniepokoiło ją to. 
-Powiedz mi, Granger... Od jak dawna ci się podobam? -Spytał unosząc brew. 
Jej serce przez chwilkę przestało bić, a na jej twarzy pojawił się głęboki rumieniec. Wstała z kanapy i odsunęła za ucho kosmyk włosów wpadający jej do oczu. 
-Bo ja właściwie to muszę odrobić pracę domową na jutro...Z transmutacji. Tak. Z transmutacji...-Mówiła nieskładnie i poszła w kierunku drzwi. 
To było ostatnie piątkowe spotkanie. Jak mogłaby się z nim widywać wiedząc, że on podejrzewa co ona do niego czuje? Wiedziała, że Draco co najwyżej ją lubi, chociaż i to graniczyło z cudem. W końcu była szlamą, a on arystokratą. 
Nie dotarła do drzwi, złapał ją za rękę i kolejny już raz tego wieczoru przyciągnął do siebie trzymając ją mocno w pasie. Hermiona wiedziała, że nie miała szans się wyrwać, był zbyt silny. Pochyliła więc tylko głowę i wpatrywała się w jego koszulkę. Czuła we włosach jego ciepły oddech. 
-Jutro jest sobota, Granger. -Odezwał się po chwili, jedna z jego dłoni zaczęła głaskać wolno jej plecy. 
Zaczęła się rozpływać pod wpływem jego dotyku. Jej serce zaczęło szaleńczo bić. Minęło 6 tygodni od rozejmu. 6 piątków i już wiedziała, że była skończona. Kochała go. Na amen. Jego całego, nawet to, że był arogancki i taki władczy. Jednak nie mogła go kochać, przed nimi nie było wspólnej przyszłości. Czekało ją tylko złamane serce i ból, jeśli będzie ciągnęła to dalej i nie odejdzie. A on kusił ją dalej obietnicą chwilowego szczęścia i dalej sunął dłonią po jej plecach.
-No to na poniedziałek...Muszę...Muszę iść, Draco. -Odpowiedziała cicho i westchnęła, kiedy jej nie puścił. 
-Zdajesz sobie sprawę, że po raz pierwszy zwróciłaś się do mnie po imieniu? -Zapytał biorąc ją pod brodę i zmusił by spojrzała na jego twarz. 
Uśmiechał się kpiąco, chociaż jego oczy były łagodne, w jego tęczówkach widziała ciepło. Zdziwiło ją to spojrzenie... Chciała by patrzył tak na nią cały czas.  
-Hm...Wydawało ci się. -Burknęła spuszczając wzrok na jego nos. 
Musiała wyjść z tamtego pokoju. Natychmiast. Nie mogła zostać. 
-Od jak dawna coś czujesz? -Powtórzył i pochylił się w jej stronę. Zamarła czując jego oddech na swojej skórze. Zbliżył usta do jej policzka. Przymknęła oczy i wzięła drżący oddech. 
-Draco, nie rób tego... -Wyszeptała w końcu zamykając oczy.
Jego usta sunęły po jej rozgrzanym policzku w kierunku jej ust. 
-Odpowiedz na pytanie... Hermiono. 
Słysząc swoje imię w jego ustach zwyczajnie nie wytrzymała. Poddała się. To było zbyt wiele, jego zapach, dotyk, głos. Spojrzała na niego, w jej czekoladowych oczach lśniły powstrzymywane łzy. Owinęła ramionami jego szyję i wpiła się w jego usta całując go w końcu tak jak tego pragnęła od dawna. 

                                                                ***

Draco objał ją w pasie mocniej i przyciągnął do siebie biorąc jej usta w posiadanie. Smakował ją zachłannie i namiętnie, od bardzo dawna tego pragnął. Od początku roku szkolnego z trudem próbował uwolnić swoje myśli do tej Gryfonki. Bezskutecznie. Doskonale wiedział o umowie ślubnej zawartej pomiędzy jego rodziną, a Greengrass. Nic nie mógł na to poradzić. Ale jednocześnie chciał mieć Hermionę Granger, a on zawsze dostawał to czego pragnął. Wiedział, że miał dziewczynę, ale nie chciał z nią być. Wiedział, że ożeni się z tą pieprzoną Astorią chociaż to była ostatnia rzecz jaką chciał zrobić. Nie miał wyjścia. 
Ale do tego czasu zamierzał choć trochę korzystać z życia i pobyć z Hermioną, chociaż tylko w te piątkowe wieczory. Rozumiała go jak nikt inny, była dobra i bezinteresowna. Strasznie uparta i słodka, uwielbiał jej śmiech i te jej piękne lśniące oczy patrzące na niego z ciepłem. Domyślił się już dawno, że coś do niego czuła. Gdyby było inaczej to by przyszła wtedy do pokoju życzeń? Był pewny, że nie. Nawet nie zorientował się, kiedy zakochał się tej całej Granger. Na początku zwyczajnie był jej ciekawy, była piękna i miała niewyparzony język. Potyczki słowne z nią sprawiały mu chorą przyjemność. Miała być tylko i wyłącznie znajomą, wiedział, jakie miał obowiązki wobec rodziny. Ale z czasem jego uczucia się zmieniły, a on był pieprzonym egoistą i chciał ją mieć. I będzie ją miał, chociażby tylko te kilka godzin w tygodniu. Nie zamierzał jej tylko zdradzać tego co do niej czuł. Nie chciał jej robić nadziei. To miał być tylko krótki romans, nie mógł pozwolić sobie na coś więcej.

                                                  ***

-Draco... -Wyszeptała w jego usta pomiędzy pocałunkami. 

Powstrzymywane łzy w końcu wypłynęły na jej policzki, ale zaraz je scałował sunąc po jej wilgotnej skórze ustami. 
-Bądź moja. -Wymruczał wsuwając dłonie pod jej bluzkę i zaczął głaskać jej miękką, satynową skórę. 
-Ja...-Zaczęła mówić, ale jego usta i dłonie skutecznie jej w tym przeszkadzały. 
-W piątkowe wieczory, bądź tylko moja. -Wyszeptał patrząc w jej oczy. 
Jak mogłaby mu odmówić? Po pierwsze kochała go, a po drugie... Znowu patrzył na nią w ten sposób. Będzie tego żałowała, była tego pewna. Miała być tylko na chwilę, miała zostać tą drugą. Łączyłby ich jedynie romans. Nic więcej.
Ta mądrzejsza część kazała jej przywalić mu z pięści za taką propozycję, ale jej serce miało to gdzieś. Skoro nie mogłaby mieć go inaczej niż tak, to trudno. Da radę. Poradzi sobie. Była silna, do cholery. 
Kiwnęła tylko głową i ponownie poczuła na swoich ustach jego miękkie wargi. Westchnęła oddając pocałunek odsuwając na bok wszystkie myśli, oprócz niego. Pozwoliła sobie na to chwilowe szczęście, chociaż przez ten wieczór. I następny za tydzień, i kolejny... Oby to trwało jak najdłużej, bo jego dotyk i pocałunki uzależniały.

6 komentarzy:

  1. G e n i a l n y rozdzial. Brak mi slow. Pozdrawiam serdecznie. K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział
    pozdrawiam Potterowa

    OdpowiedzUsuń
  3. ach ten ostatni akapit cudowny, az sie rozmarzylam czytajac go

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć i czołem. Pozwolisz, że się przedstawię.
    Anastasia, miło mi. Dla znajomych Nessia lub Nazzie.
    Po pierwsze rozdział bardzo klimatyczny. Zaintrygowałaś mnie i z pewnością zajrzę tu nie raz i nie dwa. Póki co nie będę stałą czytelniczką gwałcącą przycisk odśwież, ale możesz być pewna, że będę czytać.
    Co do samej historii to nie spotkałam się jeszcze z takim tematem, więc masz duży plus. Prosiłabym cię jednak o popracowanie nad szatą graficzną bloga. Jeżli być chciała to mogę ci jakoś pomóc (pisz na edyta.ga@interia.pl lub w komentarzach u mnie na blogach).
    Bez zbędnych ceregieli.
    Pozdrawiam,
    Anastasia.
    nie-placz-w-hogwarcie.blogspot.com
    ferro-igni-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno będę tu zaglądać, zaintrygował mnie pomysł na ten blog i cała rozkręcająca się historia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero dzisiaj zajrzałam na komentarze na moim blogu i zobaczyłam że chciałabyś abym zajrzała na Twojego bloga więc Jestem!
    Punkt pierwszy. Powiem że rozdziały są według mnie za krótkie! Jak możesz przerywać kiedy ja się rozkręcam?! Już czytam szybko bo chcę wiedzieć co dalej, a tam koniec! Jak tak mogłaś?!
    Punkt drugi. Wkradło się kilka literówek, ale nie są one jakieś olbrzymie, więc nie jest źle.

    Na koniec. CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ!
    Pozdrawiam SectumSempra :)

    OdpowiedzUsuń